Występujący:

 

Chochelka             – kucharz, charakterystyczny rekwizyt- duża chochla   

Kocmołuszek - brudasek, pobrudzone ubranie

Baryłka            - grubasek, z dużym brzuszkiem

Oczko             - nie widzi dobrze, charakterystyczny rewizyt – okulary

Cukierek            - zjada słodycze, charakterystyczny rekwizyt – torba słodyczy

Dymek            - pali papierosy, charakterystyczny rekwizyt – papierosy

Chorutek            - często choruje, charakterystyczny rekwizyt – lekarstwa

 

Królewna Śnieżka – królewna

 

W pierwszej części przedstawienia krasnoludki ubrane nieładnie, brzydko, niestarannie, zachowują się niekulturalnie.

W drugiej części krasnoludki wystepują ładnie ubrane, dobrze się zachowują i dobrze postepują.

 

 

Dekoracja:

 

Domek w lesie, stół, ławka do siedzenia, kuchnia, garnek do gotowania zupy, miseczki i łyżki do jedzenia, nieporządek w domu.

W drugiej części przedstawienia w domu porządek, na stole czysto.

 

CZĘŚĆ I

 

Chochelka:

A niech to Koszałek – Opałek! Zaraz wrócą krasnoludki znad rzeki, a tu jeszcze obiad nie ugotowany! Gdzie to ja mam przepis? A, tu mi się zapodział! (podnosi zgniecioną kartkę). Woda. Pół kilo kości. (bierze kostki do gry) A w co będziemy grali? Może lepiej wrzucę domino, bo
i tak już jest zdekompletowane. Ziemniaki pokrojone w kostkę... Nie za dużo tych kostek?
Po co w ogóle kroić, przecież można je później pogryźć. (wrzuca kilka całych ziemniaków) Dodać kluski... Ile tych klusków? Napisane kluski, w liczbie mnogiej, więc dodam dwa! (wrzuca do garnka i czyta przepis dalej) Zielona piertuszka... Jak to  - zielona, mam tylko jakąś białawą! Może w garnku zzielenieje? (wrzuca ) Sól i pieprz do samku. Pół szklanki wystarczy! Nie, dam po szklance dla lepszego smaku! (wsypuje i czyta dalej) Gotować pod przykryciem. Nie mam przykrywki, więc nie będę gotować. Zresztą i tak już nie zdążę, niech jedzą surowe!

 

Surowe jest zdrowe, niech każdy pamięta!

Wszystko na surowo wsuwają zwierzęta.

A dzięki temu, że nie gotują, mają więcej czasu i nie chorują!

 

Widziecie jakim jestem mądrym kucharzem.? Najlepiej znam się na kuchni, dlatego nazywam się Chochelka! No, czas nakrywać. Nakryję stół gazetami, żeby nie było gadania, że siedzimy przy pustym stole. A teraz miski. (rozstawia różne miski zgodnie z opisem) Ta największa micha – to dla krasnoludka Baryłki, bo on bardzo dużo je, bo jest bardzo gruby, a jest gruby, bo bardzo dużo je. To dla Chorutka, chociaż może znów będzie się źle czuł i nie będzie miał apetytu. Ta dla Oczka – musi być jaskrawo pomalowana, bo on słabo widzi. Ta dla Dymka, chociaż jemu na pewno bardziej będzie potrzebna popielniczka. Ta dla Cukierka. Może być taka mała, bo on rzadko, je co innego niż słodycze. A ta ze śladami brudnych paluszków – to miska Kocmołuszka... no gotowe. W sama porę, bo słyszę, że już moi braciszkowie się zbliżają.

 

(Wchodzą krasnoludki. Każdy charakterystycznie ubrany. Niezbyt ładnie śpiewają)

 

Krasnoludki:

(śpiewają na znaną melodię)

My jesteśmy krasnoludki!

Hop sa sa, hop sa sa.

Domek mamy tu malutki.

Hop sa sa, hop sa sa.

Wszyscy wiedzą w całym lesie.

Oj tak tak, oj tak tak.

Jak nam świetnie tu żyje się. Oj tak, tak...

Niczym się nie przejmujemy, hop sa sa...

My robimy to co chcemy, hop sa sa...

Nam na pracę czasu szkoda, oj tak tak...

Najważniejsza jest wygoda.

To nasz znak, to znak znak!

 

Baryłka:

Chochelko, czy przygotowałeś coś do jedzenia? Jestem okropnie i strasznie głodny!
W brzuszku mi tak burczy, że Kocmołuszek myslał, że to grzmi i zbliża się burza.
A wiesz jak on nie znosi wody, nawet w postaci deszczu!

 

Chochelka:

Owszem, przygotowałem, chociaż nie przegotowałem. Czy wykąpaliście się?

 

Kocmołuszek:

Ach, co za makabryczne pomysły, dlaczego mielibyśmy się kąpać?!

 

Chochelka:

Przecież byliście nad rzeką.

 

Kocmołuszek:

No to co! Od razu musielismy się kapać? Jakbyśmy weszli na drzewo, to byś myślał, że jesteśmy ptakami?! Cha, cha, cha.

 

Baryłka:

Mniejsza z tym. Co dzisiaj ugotowałeś?

 

Chochelka:

Jak to co?! A co się, co dzień gotuje?! Zupę!

 

Cukierek:

Znowu zupa?! A jaka?

Chochelka:

Jak to, jaka?! Zupa zupowa!

 

Oczko:

Taka jak była wczoraj, przedwczoraj, przedprzedwczoraj, przedprzedprzedwczoraj

i w zeszłym tygodniu?

 

Chochelka:

Nie! Wtedy była kartoflanka z makaronem, a teraz jest ziemniaczana z kluskami!

 

Baryłka:

Wszystko jedno co, byle do jedzenia. Dla mnie potrójna porcja! (nastawia miskę)

 

Chochelka:

Jak to potrójna, Baryłko! I tak jesteś najgrubszy!

 

Baryłka:

No to co? Będę jeszcze grubszy, jakem Baryłka! Muszę być jeszcze grubszy, bo jestem przezorny!

Przezorny zawsze utuczony,

przed głodem zabezpieczony.

Gdy ma na sobie tłuszczyku zapasy,

nie straszne mu są chude czasy.

Wszyscy wszędzie zauważają tych, co dużo ważą.

U wszystkich szacunek budzi, okazałość tłustych ludzi!

 

Cukierek:

A mnie nie nalewaj. Ja nie mam apetytu na zupę. Oczywiście, bynajmniej zjem sobie ciasteczko, lizaczka, batoniczka.

 

Chorutek:

Ty, Cukierku, masz już chyba za dużo słodyczy w sobie. Przez to jedzenie słodyczy już pszczoły za tobą latają.

 

Cukierek:

Bynajmniej i w ogóle, to słodyczy nigdy nie jest za dużo! Uwielbiam słodycze! Są pyszne
i pożyteczne!

Dzieki ciastkom i cukierkom, zęby wypadają prędko.

A gdy zęby wszystkie stracisz, to za pastę nic nie płacisz.

I jest przyjemnością czystą, że masz spokój też z dentystą.

 

Dymek:

Masz racje, Cukierku. Zęby to tylko kłopot. Na przykład żółknąod papierosów. A pszczół nie bój się, ja cię obronię, bo to mnie się pszczoły boją. Ja dużo palę, a one nie lubią dymu, dlatego trzymaja się ode mnie z daleka. Włściwie wszyscy trzymaja się ode mnie z daleka. Nie wiem czemu, przcież dymek jest taki przyjemny!

 

Z przyjemnością ciągle palę i to hobby sobie chwalę.

Bowiem bardzo sobie cenię, płuc wędzenie.

Ten się nieźle konserwuje, kto się w paleniu rozsmakuje!

Baryłka:

Ach, Dymku jak to apetycznie ująłeś!

 

Chochelka:

Komu dołożyć, oczywiście na jego wyłączną odpowiedzialność.

 

Baryłka:

Mnie dołóż!

 

Chochelka:

Tobie to mogę dołozyć chochlą po głowie!

 

Oczko:

Mi dołóż, ale tak zwanej zupy.

 

Chorutek:

Ty Oczko, przeciez ty nic nie widzisz! Gdzie masz swoje okulary.

 

Oczko:

Jak to nic?! Troche widzę! A w okularach nie będę chodził i już!

 

Kocmołuszek:

A dlaczego masz chodzić w okularach? Chodzi się w butach! Cha, cha.

 

Cukierek:

To dlaczego, bynajmniej nie nosisz okularów?

 

Oczko:

Jak to nie noszę? Noszę przecież! O tu w kieszeni! (wyciąga okulary z kieszeni)

 

Baryłka:

A dlaczego nie na oczach?

 

Oczko:

A dlatego, że wszyscy by się ze mnie śmiali!

Tylko dziadek stary nosi okulary.

I tylko mądrala chodzi w okularach.

 Okularnik to dziwne stworzenie, bo na wszystko ma inne spojrzenie!

 

Kocmołuszek:

Masz racje Oczko, daj grabę! (wyciąga brudną rękę do Oczka)

 

Oczko:

O, jaka brudna, czarna ręka! Nie wiedziałem, że Kocmołuszek tak lubi zażywać kąpieli słonecznych i jest taki opalony?

 

Kocmołuszek:

No, no! Ja żadnych kąpieli nie zażywam! A jestem taki czarny ze względu na moje hobby. Nie wiem, czy zauważyliście, że ja już od dawna jestem hodowcą!

 

Baryłka:

O, pierwsze słyszę! A co hodujesz i gdzie masz tę swoją hodowlę?

 

Kocmołuszek:

A na rękach dosłownie tę swoją hodowlę noszę!

 

Kto rąk nie myje należycie, ten ma na nich bogate życie!

Mnożą się na nich małe stworzenia,

dla których czystość jest nie do zniesienia.

To znaczy hoduję te, no, jak one się nazywają, bo zapomniałem. Mam to już na końcu języka... acha już, wiem mikrobusy!

 

Oczko:

Nie tak to brzmi, chyba mikrusy!

 

Dymek:

Ależ skąd, to są wirusy, ja też mam całą paczkę!

 

Cukierek:

Bynajmniej, oczywiście, ja wiem, o co chodzi. To się nazywa baterie!

 

Chochelka:

A, tak, słyszałem cos o tych maciupeńkich stworzonkach żyjących w brudzie, ale one chyba nazywają się „drobno pokroję”.

 

Baryłka:

Pamiętacie tę książkę, co nam myszy zjadły? Tam było o tym napisane. To takie małe, jeszcze mniejsze od nas, a nazywa się wirusy, bakterie lub drobnoustroje.

 

Cukierek:

No to co ty, oczywiście, bynajmniej, hodujesz sobie Kocmołuszku?

 

Kocmołuszek:

Jak wyhoduję, to wam też porozdaję, a wtedy się przekonacie!

 

Chorutek:

O sierotko Marysiu! Przestańcie! Obrzydzacie mi jedzenie! No oczywiście, przez was straciłem apetyt! Chyba znów się rozchoruję. O moja biedna głowa! No oczywiście – pusta! To jest, chciałem powiedzieć - gorąca! Jestem ciężko chory! Może nawet umrę! Och, to już drugi raz w tym tygodniu.

 

Kocmołuszek:

Nie lamentuj, Chorutku! Przecież i tak już nie byłeś zdrowy, bo brałeś leki.

 

Chorutek:

No to co, że brałem leki? Ciąglę biorę, żeby nie chorować, czyli profilaktycznie, zapobiegawczo i na wszelki wypadek, bo ja dbam o swoje zdrowie.

 

Kto bierze leki przed chorobą, tego zarazki nie zmogą.

Kto się ciągle kuruje, ten nie zachoruje.

Kto ciągle leki łyka, nie boi się ryzyka.

 

Muszę zaraz coś zażyć (wyciąga coś z torby- apteczki) Antybiotyczki, syropki, kroplóweczki, opatruneczki...

Cukierek:

W ogóle, bynajmniej, może wezwać lekarza, Chorutku?

 

Chorutek:

O, tak, może nawet dwóch! A najlepiej pogotowie! (mdleje)

(słychać pukanie do drzwi)

 

Chorutek:

Co, tak szybko?! To chyba erka?

 

(wchodzi Królewna Śnieżka)

 

Śnieżka:

Dzień dobry. Nie jestem erka, tylko królewna. Czy mnie poznajecie?

 

Dymek:

A tak, coś słyszeliśmy o jakiejś królewnie. Chyba nazywasz się Śnieżka?

 

Śnieżka:

Tak, to ja. A czy wiecie, dlaczego mnie tak nazywają?

 

Cukierek:

Bynajmniej, dlatego że lubisz lody?

 

Śnieżka:

Nie. Dlatego, że mój pałac lśni czystością. Wszystko jest tak czyste i białe jak snieg. A dlatego, że świetnie znam się na higienie. Wiele o was słyszałam od mojego czarodziejskiego zwierciadełka, które odziedziczyłam po macosze-czarownicy. Mówiło mi ono:

 

Czyścioszka z ciebie, Śnieżko, największa na świecie.

Dbać o czystość i zdrowie ty umiesz najlepiej!

A daleko w lesie krasnoludki mieszkaja,

co o czystośc i zdrowie w ogóle nie dbają!

 

Widze, że moje zwieciadełko, jak zwykle miało rację. Brudno tu u was i nieprzyjemnie.

Do takich miseczek nawet bym nie zajrzała, a takiej zupki nie miałabym ochoty spróbować. Ale tak nie może być w moim królestwie. Przybyłam tu, by wam pomóc zaprowadzić porządek i nauczyć was właściwego trybu życia.

 

Baryłka:

Ależ my jesteśmy zadowoleni z naszego trybu życia, bo bardzo nam się przyjemnie żyje. To na pewno nie o nas chodziło temu gadającemu lusterku.

 

 

Śnieżka:

Ależ to na pewno o was chodzi! Poznaję was przecież. (pokazuje na poszczególne krasnoludki)

Ty jesteś Baryłka, którego jednym zajęciem jest napełnianie pokaźnego brzuszka. A ty jesteś Kocmołuszek, delikatnie mówiąc. Bo tak prawdę powiedziawszy- jesteś największym brudaskiem. Ty jesteś Cukierek, który jada tylko słodycze- na własną szkodę. A to jest Dymek, który jeszcze bardziej sobie szkodzi, bo jest palaczem. To Chorutek, który nie wie,

że największym skarbem jest zdrowie, więc woli chorować. A to- równie niemądry Oczko, co nie chce widzieć, jaki świat jest piękny, bo nie nosi okularów. A oto Chochelka, który mimo swojego imienia, o żywieniu nie ma najmniejszego pojęcia. Ale wszystko jeszcze można zmienić. I to nie baśniowym sposobem. Zaraz się za was wezmę i nauczę was, jak powinno się żyć!

 

Baryłka:

O nie, nigdy nie zrezygnują ze swojego kochanego brzuszka!

 

Dymek:

A ja z moich papierosków.

 

Cukierek:

A ja ze słodyczy! Jest mi bynajmniej, bardzo smacznie, to jest chciałem powiedzieć bardzo dobrze!

 

Chochelka:

A ja tak lubiłem wymyślać nowe potrawy, które by nikomu innemu nie przyszły do głowy.

 

Kocmołuszek:

Ni bójcie się moje małe żyjątka, nigdy was nie opuszczę!

 

Chorutek:

Nie zrezygnujemy ze swoich przyzwyczajeń, choćbyśmy mieli stąd uciec!

 

Cukierek:

Oczywiście! Bierzemy nogi za pas. Pędem nad rzekę!

 

Oczko:

Niech mi ktoś poda rękę!

 

(krasnoludki wybiegają)

 

Śnieżka:

To jeszcze zobaczymy, czy nie zrezygnują ze swych przyzwyczajeń. Sami zrozumieją, co jest najlepsze, jak naucza się higieny. Uciekli nad rzekę, to się świetnie składa. Zaczniemy edukację od porządnego mycia. No, Śnieżko do roboty! Jeszcze zrobię z nich porządne krasnoludki.

 

CZĘŚĆ II

 

(pomieszczenie to samo, ale jest porządek i czystość, do stołu pięknie nakryte, wszystkie nakrycia takie same)

 

Chochelka:

Na króla Błystka! Zupka już gotowa, a Śnieżka z krasnoludkami jeszcze nie wraca znad rzeki. Ach, jaka ta Śnieżka jest mądra i pracowita! Jak to dobrze, że trafiła do nas! Dzieki niej dzisiaj jesteśmy zupełnie innymi krasnoludkami. Ja na przykład ukończyłem kurs racjonalnego żywienia i teraz już nie jestem kucharzem od siedmiu boleści, bo po moich daniach nikogo brzuszek nie boli. Dziś na obiad jest pyszna zupka jarzynowa, arcydzieło w postaci sztuki mięsa i nie tylko piękny, ale i zdrowy bukiet jarzyn. Co dzien serwuję inne dania, umiem liczyć kalorie, pamiętam też zawsze o witaminach.

Od tego nauke zacznę, że danie musi być smaczne.

Zdrowe także być musi, a jego wygląd niech kusi!

Jadłospis urozmaicony – sukces zapewniony.

Jako kucharz doskonały zbieram dzis same pochwały.

O, słyszę, że moi braciszkowie wracają. Ich też nie poznacie, tak bardzo się dzięki Śnieżce zmienili.

 

(wchodzą krasnoludki, śpiewają)

 

My jesteśmy krasnoludki! Hop, sa, sa, hop, sa, sa.

Mamy domek tu czyściutki! Hop, sa, sa. Hop, sa, sa.

Sami chętnie się myjemy. Oj, tak, tak. Oj, tak, tak.

O swe zdrowie dbać umiemy. To nasz znak, to nasz znak.

 

Chochelka:

Proszę do stołu, już podaję obiadek.

 

Śnieżka:

Ach, jak apetycznie pachnie, Chochelko. Czy wszystkie rączki umyte?

 

Kocmołuszek:

Oczywiście! A moje rączki są najbielsze!

Kto ręce myje, ten zdrowo żyje.

To walczy z zarazkami, nie pozna się z chorobami!

Kto uzywa mydła, wody, ten nie robi sobie szkody!

 

Teraz wiem, że zarazki są przyczyną wielu kolorów – to jest chciałem powiedzieć wielu chorób! Na przykład żółtaczki, czerwonki...

 

Oczko:

Tęczówki...

 

Chorutek:

Coś ty, Oczko, tęczówka jest w oku.

 

Oczko:

No właśnie, apropos oczu – co sądzicie o moich nowych okularach?

 

Baryłka:

No, braciszku, wyglądasz w nich bardzo mądrze! To znaczy, wyglądasz w nich, jakbyś był bardzo mądry!

 

Oczko:

Bo jestem bardzo mądry! Teraz to widzę wyraźnie!

Ten jest głupią pusta pałą, kto zamiast nosić szkła, woli widzieć mało!

Przecież prawie nic nie widzi, kto się nosić okularów wstydzi.

Okulary przydają ostrości wzroku, a twarzy dodają uroku.

 

Dymek:

Ho, ho patrzcie jak się nasz Oczko wyostrzył. Nie tylko w spostrzegawczości ale i w języku.

 

Baryłka:

Jeśli o języku mowa, to zupka wspaniała, Chochelko, pychota!

 

Chochelka:

Może dokładeczkę, Baryłko?

 

Baryłka:

O, nie, nie, dziękuję bardzo. Przecież wiesz, że się odchudzam...Doszedłem do wniosku,
że otyli mają cięższe życie!

Kto za dużo je, szybciej męczy się!

Każdy z pasibrzuchów ma za mało ruchu.

Nadwaga jest brzydka i dla zdrowia przykra!

 

Cukierek:

A, ja natomiast i w ogóle chętnie skorzystam z dokładki!

 

Chochelka:

A co, słodycze ci się skończyły?

 

Cukierek:

Teraz to ja, oczywiście za słodyczami nie przepadam. Może nawet zmienię sobie imię
z Cukierka na coś zdrowszego. Na przykład Jogurcik lub Jabłuszko. A o ciasteczkach

i czekoladkach zamiast obiadku, to mi nawet nie przypominajcie!

 

Kto słodyczy nadużywa szybko zębów się pozbywa!

Bardzo szkodzi to urodzie, bowiem uśmiech ciągle w modzie!

O swych zębach pamiętajcie, jak o skarby o nie dbajcie!

 

Bynajmniej na szczęście moje udało się uratować!

 

Śnieżka:

Na szczęście w porę zacząłeś leczenie.

 

Chorutek:

O właśnie! Najważniejsze to leczenie w porę!

 

 

Kocmołuszek:

Co ty powiesz?! Będziesz znowu zażywał coś z apteczki?

 

Chorutek:

Ależ skąd! Po co, przecież jestem zdrowy!

Gdy zdrowy leki sobie aplikuje, to się bezmyślnie truje.

Kto bez potrzeby leków zażywa ten się zdrowia pozbywa.

 

Ja już nie lubię chorować. Może też zmienię sobie imię na przykład na Zdrowutek.

 

Dymek:

Ja też powinienem sobie zmienić imię. Dymek już do mnie nie pasuje, bo nie znoszę papierosów. Ach, jaki byłem głupi! Dobrze Śnieżko, że dzięki tobie zrozumiałem, jakie szkodliwe jest palenie – nie tylko dla krasnoludków.

 

Tylko głupek się chwali, że papierosy pali.

Tylko głupek tym się szczyci, że sobie skraca życie.

Lepiej niech się rozumem chwali, ten, co nie pali!

 

Śnieżka:

Ach, jak miło was posłuchać, moje kochane krasnoludki. Moje czarodziejskie zwierciadełko także zmieniło o was zdanie. Dziś mi powiedziało:

 

Czyścioszka z ciebie Śniezko, największa na świecie.

Choć o czystość i zdrowie umiesz dbać najlepiej.

To w higienie ci wcale nie ustapią krasnale. Ale w pewnej szkole, za lasem, za borem. Spotkać można dzieci, które lubią śmiecić. Tam brudas z głuptasem nie dbają o zdrowie, bo twojej mądrości nie mają w swej głowie!

 

Więc widzicie, moje kochane krasnoludki, że muszę was opuścić. Muszę także tym dzieciom pomóc!

 

Kocmołuszek:

Chcesz od nas odejść, nasza królewno?

 

Baryłka:

Nie opuszczaj nas, Śnieżko, my ci tyle zawdzięczamy! Nie chcemy się z tobą rozstawać!

 

Chorutek:

Właśnie, przecież możemy pójść z królewną i pomóc jej w tym trudnym zadaniu! Nie będzie to łatwa misja, szkoły są ogromne. A dzieci – sami rozumiecie?

 

Śnieżka:

No to nie ma na co czekać! Ruszamy od razu! Dzieci, już do was idziemy!

 

Krasnoludki: (śpiewają)

Hej, ho, hej, ho, do dzieci by się szło!

 

(opracowano na podstawie „Szkoła uśmiechnięta na co dzień i od święta” A. Krzyczkowska)